Mąż i ojciec dwójki dzieci jest w ciężkim stanie. Rodzina potrzebuje pomocy
8 luty to dzień, który dla rodziny Augustyniaków z Leszna był najstraszniejszym dniem w ich życiu. Tego dnia wszystko wydawało się być normalne, dzień toczył się jak każdy inny – rodzina, obowiązki domowe, zakupy, sprzątanie, dzieci. Mąż i ojciec dwójki dzieci jest w ciężkim stanie.
Pan Mateusz poszedł odebrać syna od znajomych, którzy przebywali w tamtej chwili wraz z dziećmi na placu zabaw. Po dotarciu na miejsce mężczyzna bardzo źle się poczuł i zasygnalizował, że potwornie rozbolała go głowa, a towarzyszący mu ból opisywał jako „najmocniejszy w życiu.” Nigdy wcześniej nie skarżył się w swoim środowisku na swoje dolegliwości, pomimo wielu chorób z czego wynikało zaniepokojenie towarzyszących mu osób. Dlatego też, po niespełna po 4 minutach, od pojawienia się Pana Mateusza na placu zabaw, zostały wezwane służby ratunkowe. Sekundy przeciągały się jak godziny, a stan Pana Mateusza pogarszał z każdą chwilą. Ból stawał się nie do zniesienia, a w pewnej chwili osiągnął apogeum. Krzyk przyjaciela był tak przeraźliwy, że usłyszeć go można było na całym osiedlu, a my nie mogliśmy nic zrobić.
Niestety świadkiem tego zdarzenia był również 8 – letni syn Pana Mateusza, który był zdruzgotany. Płakał, krzyczał i próbował uciekać z placu zabaw.
Po niewyobrażalnym krzyku, Pan Mateusz nagle się uspokoił, usiadł ociężale na ławce, jego ręce zwisały ku dołowi, a jego twarz zmieniła się nie do poznania. Pomimo, iż nie stracił przytomności to nie był już ten sam człowiek. Od tamtej pory nie był wstanie powiedzieć już ani słowa, a jego oczy oraz czynności psycho – ruchowe wskazywały ogromne zaburzenia neurologiczne. Niedługo potem na miejscu zjawiły się służby ratunkowe, podjęto decyzję o przetransportowaniu go do leszczyńskiego szpitala w celu zbadania dokładnej przyczyny jego stanu zdrowia oraz leczenia.
Diagnoza lekarzy okazała się wstrząsająca. Krwawienie podpajeczynówkowe i krwiak śródmózgowy. Mateusz został przewieziony do szpitala w Poznaniu i trafił na oddział Anestezjologii, Intensywnej Terapii i Leczenia Bólu. W placówce wykonano embolizację pękniętego tętniaka oraz usunięcie krwiaka, niestety następstwem tych czynności stało się pojawienie obrzęku mózgu.
Stan zdrowia był krytyczny, a rodzina rozpoczęła swój nieoczekiwany etap nieustannej niepewności o stan zdrowia i życia ich ojca, męża, brata, syna. Na niezwykle trudnej drodze do zdrowia Pana Mateusza niemalże każdego dnia pojawiały się nowe problemy, które uniemożliwiały mu powrót do sprawności. Szalejące ciśnienie śródczaszkowe nie pozwalało na wyprowadzenie go ze stanu śpiączki farmakologicznej, nadal zagrażało jego życiu. Decyzją lekarzy Mateusz został poddany kraniotomii czołowo- skroniowo- ciemieniowej lewostronnej oraz kraniektomi. Należało usunąć mu część kości czaszki z powodu skoków ciśnienia w mózgu oraz nieustającego obrzęku mózgu. Operacja ta przyniosła rezultaty, a stan zdrowia Mateusza małymi krokami posuwał się ku dobremu.
Aktualnie stan ogólny Mateusza jest bardzo ciężki, nadal jest w śpiączce farmakologicznej, bez logicznego kontaktu, a jego organizm walczy z gorączką mózgową. Wymaga wentylacji mechanicznej, wsparcia układu krążenia lekami wazopresyjnymi, żywiony jest dojelitowo oraz dożylnie. Rokowania co do stanu neurologicznego w przyszłości i powrotu do zdrowia według lekarzy są bardzo niepewne.
Mateusz wraz z żoną Sandrą wychowują dwóch synów w wieku 8 i 17 lat. Oboje są bardzo związani z ojcem. Mateusz pielęgnował pasję gry w piłkę nożną młodszego z synów z pełnym poświęceniem oraz zaangażowaniem.
Żona Pana Mateusza również wiele przeszła w ostatnich miesiącach. Chorowała ona na tarczycę i została poddana operacji jej usunięcia. Zaburzenia zdrowotne wywołały w jej organizmie ogromne spustoszenie co doprowadziło do operacji rogówki oka. Gdy sytuacja zaczęła się stabilizować nadeszły wyniki usuniętej tarczycy, które wykazały zmiany nowotworowe – złośliwe. Trafiła pod lupę lekarzy. Po szczegółowych badaniach odkryto pod jej węzłem chłonnym guza, który na tę chwilę jest zbyt mały, aby go zoperować. Jest stan zdrowia jest monitorowany przez specjalistów.
Pani Sandra od około roku przebywała na zasiłku rehabilitacyjnym. 6 lutego br. otrzymała ona zdolność do pracy od swojego lekarza prowadzącego, chciała wrócić do normalności sprzed choroby, funkcjonować jak inni, jak również wesprzeć rodzinę finansowo. Radość Pani Sandry nie miała granic, gdy otrzymała od lekarzy zielone światło w związku z powrotem na ścieżkę zawodową.
Szczęście jednak nie trwało długo… W obliczu tej tragedii pogorszeniu uległa sytuacja materialna rodziny.
Link do zbiórki: pomagam.pl/mbgcwm